Wakacje 2009 r. Piąty miesiąc ciąży. Jesteśmy z mężem na wakacjach w Łebie. Idziemy na spacer i przypadkowo odkrywamy cudowne, urokliwe miejsce. Rozwalający się pomost na jeziorze Sarbsko. Nie da się na niego wejść, bo jest w połowie zapadnięty.
Zrobiliśmy kilka zdjęć, zachwycaliśmy się widokiem i wróciliśmy do hotelu. Zdjęcie tego pomostu widnieje teraz na moim blogu. Mam do niego szczególny sentyment.
A pomost? Byliśmy go obejrzeć rok później. Z pomostu nie została nawet jedna deska. Zniknął. Zapadł się pod wodę niczym Atlantyda
To zdjęcie jest dla mnie symboliczne. Pokazuje, że pewne rzeczy przemijają nieodwracalnie. I takie momenty trzeba łapać, żeby potem można się było nimi cieszyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz