piątek, 22 lutego 2013

Wady i zalety

Największe szczęście w życiu to pewność, że jesteśmy kochani ze względu na nas samych, albo raczej – pomimo nas samych.
Victor Hugo


Zawsze uważałam, że jedną z moich największych wad jest to, że za dużo mówię. Zbyt wiele, zbyt szybko i nie zawsze tej osobie której powinnam. Nie każdy może czy chce zrozumieć...

Zawsze mi też powtarzano, że mam tyle nie mówić, że mam więcej milczeć. W końcu 'mowa jest srebrem a milczenie złotem'; 'mowa jest źródłem nieporozumień' (itp, itd). Zawsze miałam żal do siebie samej, że nie wiedzieć dlaczego z moich ust zawsze wylewają się potoki słów. Nawet jeśli sobie obiecuję, że tym razem będzie inaczej.

Ostatnio ktoś mi powiedział, że uważa to za moją ogromną zaletę, że jestem taka otwarta na ludzi i zawsze staram się być szczera! Że we współczesnym, zakłamanym świecie to ważne że jest ktoś kto mówi prawdę i jest otwarty na innych. Nawet na to, że zostanie skrytykowany. A mówiąc dużo o sobie dajemy ludziom pole do obgadywania, krytykowania...

Tak czy inaczej za każdym razem gdy myślę, że znów powiedziałam za dużo przypominam sobie te słowa i dodają mi otuchy. Moje największe wady są też moimi największymi zaletami! Dobrze to wiedzieć. Nie zawsze musimy być idealni.

czwartek, 21 lutego 2013

Historia pewnej podróży

Podróż Kraków - Wrocław z firmą Link-bus. Ledwo wyjechaliśmy z dworca - stłuczka. Zmiana autobusu na inny, zmiana kierowcy. Poślizg godzinny.

Dobre w tej zmianie było to, że w pierwszym autokarze siedziałam przy bardzo niemiłym i śmierdzącym papierosami panu. W drugim udało mi się usiąść osobno.

Kilka dni później. Relacja Wrocław - Kraków. Firma ta sama. Wsiadła do autokaru grupa pijanych pseudokibiców Wisły. Jeden (zresztą całkiem zorientowany w świecie) siadł koło mnie. Popijał, jak i reszta grupy wino. Niektórzy palili. Wprawdzie papierosy elektroniczne (czy jakoś inaczej nazywa się to cudo) ale śmierdziało i tak mocno.

'Koledze' bardzo się spodobałam i nie udały się próby jego zignorowania. Był mocno pijany. Zastanawiał się czy na dworcu nie będzie ustawki, bo głośno mówili, że kibicują Wiśle. Nie spodobałam się za to jego (też pijanej) koleżance.  Za to jemu bardzo i namawiał mnie na wspólną 'zabawę'!

Znajomy z siedzenia obok opowiadał mi jak nienawidzi 'Psów', jak się z nimi bił, jak złamał rękę przy bójce z kibicami Śląska.

Nie ukrywam, że trochę się bałam podczas tej podróży. Złożyłam reklamację na stronie Link-busa. Na razie od kilku dni zero odzewu z ich strony. Nawet słowa - przepraszamy. A to w ich regulaminie pisze, że mają zapewnić bezpieczeństwo podróżnym i że nie wpuszczają osób pijanych. Oraz że w busach nie wolno pić alkoholu.

Pierwszy raz miałam okazję porozmawiać z tego typu osobą. Nie potrafię zrozumieć tego stylu życia, tak jak chłopak z autobusu nie rozumiał, że można żyć spokojnie i uczciwie.

A na podsumowanie:


poniedziałek, 11 lutego 2013

Życie jest łatwiejsze niż myślisz!

Życie jest łatwiejsze niż myślisz – wystarczy, że będziesz akceptował niemożliwe, obywał się bez tego, co niezbędne, znosił to, co nie do zniesienia i przyjmował wszystko z uśmiechem.

W teorii wszystko jest takie proste. Szkoda, że praktyka jest aż tak trudna do realizacji...

W tym tygodniu jestem prawie cały czas w trasie. Ciągle gdzieś pędzę przed siebie i nie mam czasu nawet zastanowić się na chwilę nad sobą, życiem. Może to i dobrze? Będę myślała w trasie jeśli nie zmorzy mnie sen

Jest we mnie pewien niepokój. Może dlatego, że po raz pierwszy od lat jadę gdzieś sama? Może jego źródło jest głębsze i nadal nieodkryte? Nie wiem! Mam jednak nadzieję, że te wyjazdy pozwolą mi na chwilę spojrzeć na swoje życie z dystansu.

Wyjechać z Krakowa. Wsiąść do pociągu byle jakiego. Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet...

piątek, 8 lutego 2013

(Nie) szczęście

Są sprawy, które przerażają młodych ludzi, ponieważ młodzi ludzie myślą, że człowiek powinien być szczęśliwy i wolny. Ale nigdy nie jesteśmy naprawdę szczęśliwi i wolni w żadnym pięknym sensie. Szczęście jest rzeczą marną i kruchą, a słowo wolność prawdopodobnie nic nie znaczy. Istnieją szersze schematy, w które jesteśmy wszyscy splątani, i losy, które do nas należą i które kochamy nawet w chwili, gdy nas niszczą.
Iris Murdoch „Jednorożec”


Zastanawiałam się ostatnio czym jest wolność. Ciągle się zastanawiam czym jest szczęście. Czy są to 'zjawy ulotne'? Czy można być na tym świecie naprawdę szczęśliwym? Niektórzy ludzie rodzą się optymistami - widzą zawsze szklankę do połowy pełną (nie znam wielu). Inni to wieczni pesymiści lub z tendencjami pesymistyczno - depresyjnymi (tych znam o wiele więcej). Ci widzą zawsze szklankę do połowy pustą.

Co powoduje że jesteśmy w jednej z tych grup? Czy jest możliwość zmiany? Czy da się pstryknąć palcami, powiedzieć 'hokus pokus' i zmienić grupę w której jesteśmy?

W końcu czy wolność, szczęście nie są tylko wytworem naszego umysłu? Jeśli czujemy się wolni i szczęśliwi to nawet będąc w więzieniu, będąc w beznadziejnej sytuacji nic nas nie jest w stanie zniszczyć i pokonać!

Może czas zmienić sposób myślenia? Może przynajmniej próbować przyjąć życie takim jakie jest? Nawet jeśli widzimy, że szklanka jest do połowy pusta to zaakceptować to jak codzienne mycie zębów czy potrzebę wyjścia do pracy? No i czy da się osiągnąć równowagę? Wiedząc że wody w szklance jest dokładnie połowa?

wtorek, 5 lutego 2013

Zamiast. Mieć czy być?

Ty, Panie tyle czasu masz,
Mieszkanie w chmurach i błękicie
A ja na głowie mnóstwo spraw
I na to wszystko jedno życie.
A skoro wszystko lepiej wiesz
Bo patrzysz na nas z lotu ptaka
To powiedz czemu tak mi jest,
Że czasem tylko siąść i płakać

Ja się nie skarżę na swój los
Potulna jestem jak baranek
I tylko mam nadzieję, że...
że chyba wiesz, co robisz, Panie.

Ile mam grzechów? któż to wie...
A do liczenia nie mam głowy
Wszystkie darujesz mi i tak
Nie jesteś przecież drobiazgowy
Lecz czemu mnie do raju bram
Prowadzisz drogą taką krętą
I czemu wciąż doświadczasz tak
Jak gdybyś chciał uczynić świętą.

Nie chcę się skarżyć na swój los
Nie proszę więcej, niż dać możesz
I ciągle mam nadzieję, że...
Że chyba wiesz, co robisz, Boże.

To życie minie jak zły sen
Jak tragifarsa, komediodramat
A gdy się zbudzę, westchnę - cóż
To wszystko było chyba... zamiast
Lecz póki co w zamęcie trwam
Liczę na palcach lata szare
I tylko czasem przemknie myśl
Przecież nie jestem tu za karę.

Dziś czuję się, jak mrówka gdy
Czyjś but tratuje jej mrowisko
Czemu mi dałeś wiarę w cud
A potem odebrałeś wszystko.
Ja się nie skarżę na swój los
Choć wiem, jak będzie jutro rano
Tyle powiedzieć chciałam ci
Zamiast... pacierza na dobranoc


Magdalena Czapińska "Zamiast"

Od pewnego czasu chodzę za mną te słowa zaśpiewane w piosence przez Edytę Geppert z muzyką Włodzimierza Korcza.

Chodzą i nie dają odetchnąć. Czasami brakuje własnych słów. Znowu świecę światłem odbitym.  Znowu posiłkuję się słowami kogoś, kto umiał wyrazić lepiej to, co ja tylko czuje a nie potrafię nawet wyrazić własnymi słowami.

Lecz czemu mnie do raju bram
Prowadzisz drogą taką krętą
I czemu wciąż doświadczasz tak
Jak gdybyś chciał uczynić świętą.


Może tak jest, że jeśli za dużo czujemy, za dużo myślimy to mamy też problemy egzystencjalne?

Mam teorię, że ludzie którzy żyją z dnia na dzień, którzy cieszą się z każdego kolejnego gadżetu są szczęśliwsi. Gdybym wiedziała, że pierścionek z brylantem lub najnowszy model telefonu da mi szczęście to bym wydała pieniądze na te rzeczy bez mrugnięcia okiem.

Nawet jeśli to szczęście miałoby trwać tylko 3 miesiące a potem zaczęłabym zbierać na kolejny gadżet, albo kolejne wakacje w modnym kurorcie. Miałabym cel w życiu. I sens. A tak? Nie bawią mnie gadżety, nie zachwycają nowe modele smartphone'ów. Nie zachwycają nowe modele tabletów czy telewizorów. Nawet nie odczuwam potrzeby żeby je posiadać. Ale nie mam też celu... Za to odczuwam aż za bardzo ból istnienia.

Może kiedyś było łatwiej? Można było o coś walczyć? Chociaż z drugiej strony czy nie jest tak, że i tak nie umiemy cieszyć się z wolności? Może dlatego, że nie umiemy określić czym tak naprawdę ona jest?

Jak śpiewa Jacek Wójtowicz w "Malowniczej wyliczance":

Głosiciele nowej wiary
Ogłaszają różne dziwy
Kup człowieku lepszą pralkę
A poczujesz się szczęśliwy
I koniecznie wiadro proszku
Który w mig jak z bata strzelił
Przy okazji prania koszul
Jeszcze duszę ci wybieli 


A już na sam koniec i podsumowanie (bo znowu brakuje mi własnych słów)

Dziś czuję się, jak mrówka gdy
Czyjś but tratuje jej mrowisko
Czemu mi dałeś wiarę w cud
A potem odebrałeś wszystko.
Ja się nie skarżę na swój los
Choć wiem, jak będzie jutro rano


...

Nic - to fakt

Oklapłam. Zupełnie nic mi się nie chce. Może tylko spać... Nawet dekupażem nie mam ochoty się zajmować. A czas ruszyć do przodu.

Może zwalić winę na pogodę? Może na brak porannej kawy? Może na zmianę rytmu dnia?

W jakikolwiek sposób bym nie chciała się usprawiedliwiać, fakt jest FAKTEM!  N i e   c h c e   m i   s i ę podnosić z łóżka!

piątek, 1 lutego 2013

What a Wonderful World!

Tym razem optymistycznie. Moja ulubiona piosenka obcojęzyczna. Wprawdzie w trochę zmienionej wersji. Ale cały czas piękna i pozytywna!


Nie bój się chodzenia po morzu

Nie bój się chodzenia po morzu
nieudanego życia
wszystkiego najlepszego
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo
przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas
ks. Twardowski "Spoza nas (wiersz z banałem w środku)"


Czasami zdarzają się rzeczy, które muszą się zdarzyć. Wydarzenia, które muszą się wydarzyć. I musimy znaleźć w sobie siłę nie tylko na to, żeby dźwigać swój 'bagaż' ale także pomóc innym.
Czasami warto o tym pamiętać. Nie bójmy się chodzić po morzu!