Listopad. Za oknem pogoda...listopadowa. Nie lubię tego miesiąca. Dni stają się coraz krótsze i nie ma na co czekać. W grudniu panuje już atmosfera świąteczna. W styczniu dni się już wydłużają więc idzie ku lepszemu. A listopad? Szkoda, że nie można go wyciąć z kalendarza!
Jedyne co lubię w tym miesiącu do święto Wszystkich Świętych. Lubię tą atmosferę zadumy, tysiące zniczy palących się na grobach. Lubię spacerować po cmentarzu szczególnie po zapadnięciu zmroku. Lubię ten zapach rozchodzący się w koło.
A ja właśnie lubię ten miesiąc. Nie ma jeszcze takiego szału świątecznego. Liczne dekoracje w sklepach przypominają mi, że muszę zacząć kupować prezenty, ale jeszcze nie ma paniki, że nie wiem co komuś kupić.
OdpowiedzUsuńJa też lubię listopad, bo to początek długich wieczorów, można na zapakować się do łózka z haftem, książką albo filmem i na razie się to nie znudzi, bo długie wieczory dopiero się zaczynają, poza tym w tym roku pogoda nas często rozpieszcza, tak jak dziś :) Dużo gorzej znoszę zimową pogodę w marcu i kwietniu, kiedy trzeba długo czekać na wiosnę.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w prowadzeniu bloga, będę tu częstym gościem :)
Wiesz Asiu, możesz się cieszyć tymi wieczorami, bo nie masz w domu małego dziecka. Ja już nie pamiętam jak to jest rozłożyć się w łóżku i szydełkować lub długo czytać. Kładę się i w ciągu 10-15 min zasypiam!
OdpowiedzUsuńYsiu, a mnie znowu rażą dekoracje świąteczne wystawiane tuż po zaduszkach!
Denerwuje mnie, że tak wcześnie są te dekoracje wystawione bo w połowie grudnia będę już ich miała serdecznie dość. Ale póki co miło się na nie patrzy.
OdpowiedzUsuńMnie w listopadzie denerwują długie wieczory, czuje się totalnie rozbita. Niby jest jeszcze wcześnie np. piąta wieczór, a mój mózg rejestrując ciemność za oknem mówi - idź spać, już późno! I tak ciężko mi się zebrać do roboty.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony zaczyna się u mnie gorączkowe planowanie kupna prezentów świątecznych, ustalanie harmonogramu gruntownych grudniowych porządków i rozpiska grafiku kulinarno-świątecznego.
No tak, ja mam spokój, Ty masz Piotrusia, wszystko ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne :P
OdpowiedzUsuńCo do plusów ujemnych - zaczynam na potęgę tyć i ciągle jestem zmęczona. Eh, listopad....
OdpowiedzUsuńGosiu, nie tylko Twój mózg tak ma:)
OdpowiedzUsuńDla mnie listopad jest patetyczny - to zapewne przez zestaw "świąt". Wszystkich Świętych i 11 listopada wydają mi się takie wyniosłe.
I niestety, w naszym Krakowie to miesiąc od którego zaczyna królować mgła i smog ... :(