niedziela, 20 grudnia 2015

Kosmetyki

Oszalałam, zwariowałam, dostałam bzika... wszystko na punkcie robienia kosmetyków. W domu trwa nieprzerwana produkcja mazideł i mydeł. W łazience coraz częściej zamiast markowych kosmetyków znajdują się własnej roboty peelingi, kremy czy oleje i masła.

Od dawna używam orzechów do prania. Dzisiaj wypróbowaliśmy ich jako szamponu do włosów, mydła i dodatku do kąpieli.

Muszę przyznać że jako szampon mają jedną ogromną wadę - nie pienią się. Ale włosy są po nich cudowanie puszyste i miękkie a po dodaniu do butelki odrobiny zapachu jest już prawie cudownie.  Nawet Pucio się dał przekonać do brania udziału w testach!

Prezenty już pod choinką!









niedziela, 13 grudnia 2015

Aniołkowe pudełka

Zdjęcia znów niezbyt wysokiej jakości co znacznie psuje efekt. Ale to jedne z tych pudełek, które wyszły mi najlepiej i z których jestem naprawdę dumna! Delikatne, nieprzesadzone, dopracowane. 
















piątek, 30 października 2015

Mydełkowa przygoda

Kolejne mydełka (prezenty) wyszły spod mojej ręki. Jestem bardzo zadowolona z efektów chociaż na zdjęciach nie widać dokładnie efektu końcowego.

Do tego mam już swój krem do twarzy i kolejny krem na bazie oliwy do rąk, stóp i ciała.




 







niedziela, 25 października 2015

Pomnik Dziecka Utraconego

W Krakowie na cmentarzu przy ul. Zawiłej po latach zbierania pieniędzy powstał pomnik dziecka utraconego. Miejsce tak bardzo od lat potrzebne rodzicom, którzy chcą zapalić światełko swoim Aniołkom.




Takie miejsce powinno być w każdym mieście i na każdym cmentarzu! Dobrze, że w Krakowie mamy chociaż jedno!

Pączki

Komu pączka z nutellą?



Babeczka do kąpieli

Na fali robienia własnych kosmetyków (kremy, balsamy do ust, pillingi) przyszła w końcu pora na mydła. Po wielu godzinach czytania książek, blogów oraz oglądania filmów na YouTube zdecydowałam się jednak na bazę mydlaną. Jest to na razie opcja najbardziej wygodna i co najważniejsze - najbezpieczniejsza. Nie jestem w stanie zamknąć się  w kuchni sama i nie przejmować się moim wszędobylskim (prawie) 6 - latkiem. Dzięki opcji "baza mydlana" możemy jednak bawić się razem. Oto nasze pierwsze efekty:



Zostały już oczywiście wypróbowane. A również zapakowane na prezenty i częściowo rozdane.

W kolejnej turze zrobiłam sobie mydełko z pillingujące z kawą i glinką. Jesteśmy z naszych mydełek bardzo, bardzo dumni.

Kolejnym etapem naszej mydlano - kąpielowej przygody są babeczki do kąpieli. Wczoraj powstały pierwsze dwie sztuki. Dzisiaj zostały przeze mnie i Pucia zużyte i przetestowane (nie da się ukryć z ogromną przyjemnością). Ponieważ babeczki kąpielowe bardzo się u nas sprawdziły zaczniemy (prawie) masową produkcję. Nasze pierwsze babeczki nawilżały ciało, barwiły wodę na lekko niebieski kolor oraz pięknie i delikatnie pachniały morzem!


Komuś potrzebna babeczka do kąpieli (nie lubi kąpać się sam)?


Amerykańskie pudełko

Kolejne pudełko zostało przekazane nowym właścicielom. Tym razem motyw Amerykański. Bez większych szaleństw za to z ogromną ilością zużytego lakieru. Dni coraz krótsze i ciemniejsze więc wracam znów do moich robotek ręcznych.











środa, 1 lipca 2015

Laboratorium małego chemika

Decupage odszedł w odstawkę do czasu nadejścia długich zimowych wieczorów.

Ja natomiast znowu wpadłam po uszy i znalazłam sobie nowe hobby! Tym razem zapaliłam się do "kręcenia" swoich własnych kosmetyków. Wydałam majątek na oleje, masła, woski i olejki eteryczne a ciągle mi mi mało. Cały czas znajduje kolejny przepis i okazuje się, że brakuje mi jeszcze jakiegoś składnika.

Na szczęście kremy, które wykonuje - robię w małych ilościach (żeby móc szybko zużyć) więc ciągle eksperymentuje z nowymi dodatkami. W planach na ten tydzień: nawilżający krem do ciała, krem z mineralnym filtrem przeciwsłonecznym oraz balsam do ust (czekoladowy lub miodowy)


Zamówienia od znajomych napływają. Może założę małą osiedlową manufakturę?

czwartek, 11 czerwca 2015

Akademia Bezpiecznej Jazdy

Podczas długiego weekendu spędzonego w Krynicy Górskiej miałam okazję dwa razy "pojeździć" na symulatorze jazdy. Wrażenie było piorunujące!

Zmierzyłam czas reakcji - hamowanie w różnych warunkach pogodowych oraz profilaktyka wypadków drogowych. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie i muszę przyznać że mimo tylu lat spędzonych za kierownicą podczas codziennej walki z korkami w Krakowie - naprawdę wiele się nauczyłam.

Nawet Pucio jeździł na motorze i radził sobie świetnie!

Tego typu możliwości dokształcania się czy kształcenia kierowców powinny być powszechne i ogólnie dostępne. Uważam nawet, że obowiązkowo przyszli kierowcy powinni jeździć na symulatorach zanim wyjadą na drogę! Wszyscy bylibyśmy bezpieczniejsi!

Zachęcam! http://abj-gos.pl/

środa, 10 czerwca 2015

Kawa różana

Kolejny kawowy eksperyment, moim skromnym zdaniem dość udany!

Normalnie nie pijam mleka ale tym razem zrobiłam wyjątek używając tego bez laktozy.

Do filiżanki dodałam łyżeczkę konfitury z różny, odrobinę brązowego kardamonu i chili. Zalałam mleczną pianą i delikatnie wlałam kawę. Górę posypałam zmieloną czekoladą i karmelem.


wtorek, 9 czerwca 2015

Homeworking

Czasami lubię gotować! Na prawdę lubię! Wkładam w to serce i eksperymentuje. Często wychodzi całkiem nieźle.

Dzisiaj ugotowałam makaron tagiatelle (żółto, zielony). Do tego ugotowałam brokuł, przysmażyłam pokrojoną w kostkę cukinię (bez cebuli, bo Duży zużył i się nie przyznał), dodałam wędzonego łososia i polałam sosem ze śmietany z przyprawami.

Wyszło całkiem nieźle! Jak to mówi Pucio: "Na prawdziwość"!

Jednak dzisiaj jest jeden z tych dni, ba nawet tygodni których gotować nie lubię! W których najchętniej uciekłabym z domu! Wsiadła do pociągu byle jakiego... W których żałuję, że urodziłam się kobietą! Bo to kobieta w naszej kulturze jest zobowiązana dbać o dom, dziecko, porządek, wypranie i wyprasowanie ubrań i za przyrządzenie ciepłego posiłku!
Jak coś szwankuje to na pewno wina gospodyni! Bo "taki mamy klimat". Czasami przygniata mnie ta odpowiedzialność! A jak już mam ochotę rzucić tym wszystkim w kąt, zająć się grą na gitarze, poczytaniem książki czy prozaicznym pomalowaniem paznokci przypominam sobie, że jestem MATKĄ! Że nie ucieknę od obowiązków!
 Dodatkowo w naszej kulturze pro rodzinnej matka nie jest uznawana za dobrego pracownika. Nie jest dobrze opłacana; nie warto w nią inwestować! W końcu nie wiadomo kiedy dziecko zachoruje (nawet jeśli nie choruje) albo kiedy zajdzie w kolejną ciążę (nawet jeśli nie ma tego w planach).

Koniec końcem uświadamiam sobie, że nie stać mnie na jedzenie na stołówce, na super zbilansowane diety "pudełkowe", że nie mogę odpuścić! Po prostu nie ma jak! I nie widzę ucieczki od schematu...

niedziela, 17 maja 2015

Kosy

Kilka tygodni temu w załamaniu rynny, koło naszego kuchennego okna uwiły sobie gniazdko kosy. Są odsłonięte od wiatru z 3 stron świata. Zasłania je też kwiat róży. Z naszego tarasu widać je jednak bardzo dobrze.

Są już młode, malutkie ptaszki. Bardzo ciche. Słychać je właściwie tylko jak są karmione. Dla nas to gniazdo to odkrycie ornitologiczne. Fascynujące odkrycie!

czwartek, 7 maja 2015

Sianożęty

Wróciliśmy z nad morza. Wszyscy w dobrych humorach. Ja dodatkowo z bakcylami. Pierwszy od ponad roku antybiotyk, dreszcze, gorączka i kaszel.

Same "przyjemności". Zaszkodziło mi chyba czyste powietrze Sianożęt. Zmiana klimatu ze śmierdzącego Krakowa na morską bryzę może być jak widać niebezpieczna dla zdrowia



niedziela, 19 kwietnia 2015

Weekendowo

Dziś na obiad kluski na parze. Dla Pucia z masełkiem, kakaem i dużą ilością cukru waniliowego. Dla nas z masełkiem i powidłami oraz z truskawkami. Uznałam, że w końcu nadszedł czas na wykorzystanie zamrożonych zeszłym latem truskawek. Z kluskami smakują wyśmienicie.

Ponieważ zostały drożdże i mleko - w przygotowaniu jest chałka z żurawiną i migdałami a w piekarniku bezy.

Kulinarne odkrycia miesiąca - kawałki parmezanu zanurzone w płynnym miodzie. Do tego półsłodkie wino! Pycha!

W radio leci Siesta. I mimo chłodu za oknem jest...spokojnie i przyjemnie.


niedziela, 12 kwietnia 2015

Po świątecznie

W zeszłym tygodniu lepiliśmy w Krynicy bałwana - zajączka i toczyliśmy bitwy na śniegowe kulki. W tym tygodniu otworzyliśmy sezon ogródkowy. Kolejny raz mogę się pożegnać z moimi pięknymi tulipanami i żonkilami. Zostały zdeptane przez małe nóżki Pucia i dzieci z sąsiedztwa.

Jak zawsze idę pod prąd i na mycie okien był czas dopiero wczoraj. Sąsiedzi patrzyli na mnie jak na kosmitę! Wczoraj był także czas na przesadzanie kwiatków oraz wyciągnięcie huśtawki ogrodowej i zestawu na taras. Został jeszcze do zrobienia grill oraz wsadzenie pelargonii i śmierdziuchów  do doniczek i będziemy gotowi na sezon wiosna / lato.

Poza tym życie toczy się normalnym tempem. Czyli czas biegnie bez opamiętania do przodu. I ani myśli poczekać na nas.

niedziela, 8 marca 2015

Dzień kobiet

Dzień kobiet! Miało być śniadanie do łóżka, ale jakoś wyleciało z głowy. Wstałam pierwsza. A trzeba było wykorzystać okazję!

Za to słońce było piękne i wiosenne. W ogródku wczoraj w końcu pojawiły się krokusy (aż trzy). Dzisiaj dołączył przebiśnieg. Niestety tylko jeden. Ale przynajmniej w końcu czuje przedwiośnie.

Poza tym dzień upłynął bardzo bardzo przyjemnie.

niedziela, 8 lutego 2015

Zima ziębi

Dzisiaj powrót zimy. Poprószyło chwilę śniegiem, jest pochmurno i sennie. Od rana palę świeczkę dla poprawy nastroju i chociażby małej namiastki słonecznego ciepła.

Moi mężczyźni wyszli na sanki a ja niczym typowa mamuśka i pani domu zostałam. Moje wrodzone wieczne dziecko ciągnie za nimi, a moje poczucie obowiązku i mąż mówią - zostać i gotuj! Będziemy głodni i zmarznięci jak wrócimy.

Więc zostałam. Zrobiłam sobie kawę (orzechową - przywiezioną osobiście przez Śliwcię prosto z USA), pozwoliłam sobie na zjedzenie jednego Michałka i zbieram przepisy. Dzisiaj testuje przepis na kociołek z soczewicy. Jak zwykle mam zamiar przepis trochę udoskonalić.

Trzymajcie kciuki za efekt i życzcie powodzenia!

niedziela, 18 stycznia 2015

Tort bezowo - śmietanowo - owocowy

Przy okazji organizowania urodzin mojego synka oraz pieczenia, pieczenia i jeszcze raz pieczenia wpadłam na pomysł na bardzo szybki torcik. Pomysł nie jest może innowacyjny, ale wypróbowałam go po raz pierwszy.

Tym razem beze zrobiłam jako spód do tortu w okrągłej formie. Spód czekał kilka dni na wykorzystanie. W krytycznym momencie, gdy trzeba było w ekspresowym tempie zrobić z niego torcik, ubiłam śmietanę kremówkę z waniliowym cukrem pudrem, górę posypałam płatkami migdałowymi i nałożyłam na nią pokrojone owoce. Całość posypałam wiórkami czekoladowymi

Torcik wprawdzie z trudem utrzymywał formę, i dość ciężko się go kroiło, ale był naprawdę pyszny