Oszalałam, zwariowałam, dostałam bzika... wszystko na punkcie robienia kosmetyków. W domu trwa nieprzerwana produkcja mazideł i mydeł. W łazience coraz częściej zamiast markowych kosmetyków znajdują się własnej roboty peelingi, kremy czy oleje i masła.
Od dawna używam orzechów do prania. Dzisiaj wypróbowaliśmy ich jako szamponu do włosów, mydła i dodatku do kąpieli.
Muszę przyznać że jako szampon mają jedną ogromną wadę - nie pienią się. Ale włosy są po nich cudowanie puszyste i miękkie a po dodaniu do butelki odrobiny zapachu jest już prawie cudownie. Nawet Pucio się dał przekonać do brania udziału w testach!
Prezenty już pod choinką!
Aleks do tej pory wspomina mydełko😉
OdpowiedzUsuń