(...) jak - w świecie, gdzie wszyscy starają się przeżyć za wszelką cenę - osądzać tych, którzy decydują się na śmierć?
Paulo Coelho "Weronika postanawia umrzeć"
I Znowu 'Weronika'. I znowu ta książka... Czytałam ją chyba już wcześniej dwa razy. A nagle stała się dla mnie ponownym odkryciem! Nagle stała się dla mnie jedną z najważniejszych książek, taką jaką jest "Nieznośna lekkość bytu" Milana Kundery.
Czy mamy prawo osądzać osoby, którym brak jest sił? Które nie widzą przed sobą przyszłości? Które są za słabe, zbyt mało pewne siebie? Które nie chcą kolejnych, powtarzających się po sobie z nieuchronną pewnością 'dni świstaka'?.
Nie każdy z nas ma szczęście takie jak 'Weronika' na odkrycie w sobie innych osób. Nie każdy ma możliwość czy odwagę do podjęcia zmian. Zresztą skąd brać pewność jakich zmian chcemy dokonać?
Mój stan to nie to, co widzicie w moim ciele, ale to, co dzieje się w mojej duszy.
Paulo Coelho "Weronika postanawia umrzeć"
op.cit.
środa, 30 stycznia 2013
wtorek, 29 stycznia 2013
Skąd brać siłę?
Mam uczucie, przeczucie, domysł, że w innym bycie dość lekkomyślnie wykupiłem wczasy na ziemi. No i wakacje niezbyt się udały.
Tadeusz Konwicki „Pamflet na siebie”
Czasami jest tak, że musimy dobić do dna. I jak już na tym dnie się znajdziemy to albo utoniemy, nie damy rady odbić się od dna. Albo zaczniemy płynąc w górę. Zaczerpniemy powietrza i zaczniemy żyć od nowa.
Tylko skąd wiadomo czy już się do tego dna dobiło? Skąd wiedzieć? Skąd brać siłę, żeby wypłynąć ku górze?
Marne te "wakacje'... Fortuna kołem się (podobno) toczy. Może w końcu czas na lepsze czasy?
Tadeusz Konwicki „Pamflet na siebie”
Czasami jest tak, że musimy dobić do dna. I jak już na tym dnie się znajdziemy to albo utoniemy, nie damy rady odbić się od dna. Albo zaczniemy płynąc w górę. Zaczerpniemy powietrza i zaczniemy żyć od nowa.
Tylko skąd wiadomo czy już się do tego dna dobiło? Skąd wiedzieć? Skąd brać siłę, żeby wypłynąć ku górze?
Marne te "wakacje'... Fortuna kołem się (podobno) toczy. Może w końcu czas na lepsze czasy?
poniedziałek, 28 stycznia 2013
Umiera się po to by żyć inaczej
Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze
zmęczenia, z nudów, ze strachu... Umiera się nie dlatego by przestać
żyć, lecz po to by żyć inaczej. Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru
pułapki, śmierć zdaje się być jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na
którą stawia się własne życie.
Paulo Coelho "Weronika postanawia umrzeć"
I znowu wracam do tej książki. Czytałam ją kilka lat temu a teraz, jak tylko wczoraj ją otwarłam, zaczęłam rozumieć ją, interpretować na nowo. Stała się dla mnie najważniejszą książką tego pisarza, ze wszystkich, które do tej pory czytałam. I to już od pierwszej strony.
Są takie książki, które dorastają razem z nami. Abo to raczej my dorastamy do nich. Tak samo jest z "Małym księciem" Exuperego. Są książki, które za każdym razem otwierają przed nami inne bramy, ukazują inne tajemnice. Niektóre książki czyta się raz, do niektórych wraca wielokrotnie.
Chyba to właśnie najbardziej lubię w czytaniu książek. Że niektóre, czytane nawet za kolejnym razem, potrafią nas zaskoczyć. Wzbudzić w nas pewną nutę, emocje (czasami nawet te dawno zapomniane lub głęboko skrywane)
Są książki, które czytam i które mogę mieć. Są też takie które mieć muszę za wszelką cenę, bo nigdy nie wiem kiedy będę czuła potrzebę, żeby do nich wrócić. To jak narkotyk, uzależnienie...
Paulo Coelho "Weronika postanawia umrzeć"
I znowu wracam do tej książki. Czytałam ją kilka lat temu a teraz, jak tylko wczoraj ją otwarłam, zaczęłam rozumieć ją, interpretować na nowo. Stała się dla mnie najważniejszą książką tego pisarza, ze wszystkich, które do tej pory czytałam. I to już od pierwszej strony.
Są takie książki, które dorastają razem z nami. Abo to raczej my dorastamy do nich. Tak samo jest z "Małym księciem" Exuperego. Są książki, które za każdym razem otwierają przed nami inne bramy, ukazują inne tajemnice. Niektóre książki czyta się raz, do niektórych wraca wielokrotnie.
Chyba to właśnie najbardziej lubię w czytaniu książek. Że niektóre, czytane nawet za kolejnym razem, potrafią nas zaskoczyć. Wzbudzić w nas pewną nutę, emocje (czasami nawet te dawno zapomniane lub głęboko skrywane)
Są książki, które czytam i które mogę mieć. Są też takie które mieć muszę za wszelką cenę, bo nigdy nie wiem kiedy będę czuła potrzebę, żeby do nich wrócić. To jak narkotyk, uzależnienie...
niedziela, 27 stycznia 2013
Zamiar to jedno a nieodwracalność czynu to drugie
Z blatu nocnego stolika wzięła cztery opakowania tabletek nasennych. Zamiast rozkruszyć je i rozpuścić w wodzie postanowiła brać jedną po drugiej, bo zamiar to jedno a nieodwracalność czynu to drugie. i chciała zostawić sobie możliwość wycofania się. Jednak z każdą połykaną tabletką utwierdzała się w słuszności swojej decyzji i po pięciu minutach opakowanie było puste.
...
(...) samobójcza decyzja zmusza do myślenia przede wszystkim o sobie, o innych myśli się później.
Paulo Coelho "Weronika postanawia umrzeć"
Ciężko czasami powiedzieć dlaczego nie chcemy żyć. Że nikt tak naprawdę nie jest temu winny. Że szukamy po omacku pomocy, ratunku. Ale cokolwiek ludzie by dla nas zrobili, i tak to będzie za mało. Bo nie ma w nas ducha walki. Życie jest monotonne, smutne, szare. A my nie chcemy ciągle tkwić w tej beznadziei. W tym ciągłym kieracie, życiu 'od pierwszego do pierwszego'. Martwieniu się o byt.
Nie chcemy żyć wiedząc że nasze życie nic tak naprawdę nie znaczy. Że jesteśmy jedynie nic nie znaczącym pyłkiem w ogromie wszechświata.
...
(...) samobójcza decyzja zmusza do myślenia przede wszystkim o sobie, o innych myśli się później.
Paulo Coelho "Weronika postanawia umrzeć"
Ciężko czasami powiedzieć dlaczego nie chcemy żyć. Że nikt tak naprawdę nie jest temu winny. Że szukamy po omacku pomocy, ratunku. Ale cokolwiek ludzie by dla nas zrobili, i tak to będzie za mało. Bo nie ma w nas ducha walki. Życie jest monotonne, smutne, szare. A my nie chcemy ciągle tkwić w tej beznadziei. W tym ciągłym kieracie, życiu 'od pierwszego do pierwszego'. Martwieniu się o byt.
Nie chcemy żyć wiedząc że nasze życie nic tak naprawdę nie znaczy. Że jesteśmy jedynie nic nie znaczącym pyłkiem w ogromie wszechświata.
sobota, 26 stycznia 2013
Give me fever!
Znowu sobota. Kolejny raz słucham mojej ulubionej listy przebojów muzyki filmowej w RMF Classic.
Do południa sprzątanie. Dużo sprzątania. Potem obiad, długa kąpiel.
Kawa. Zmielona samodzielnie (ależ mnie to mielenie uspokaja). Mogłabym tak kupować kawę i kupować tylko po to żeby móc ją mielić w ręcznym młynku i wdychać jej piękny aromat.
Teraz herbata i szykowanie się na wyjście. Ponownie idziemy kolędować. Synek szczęśliwy (będzie mógł śpiewać i grać na instrumentach).
A co u mnie?
Dzień, czy noc, czy to skwar czy
też mróz, jednaka treść
nieodmiennie rozbrzmiewa w mej piosence:
memu ciału wystarczy
trzydzieści sześć i sześć,
mojej duszy potrzeba znacznie więcej.
Memu ciału wystarczy
coś wypić i coś zjeść,
trochę pospać na boku, czy na wznak
i nasz cud gospodarczy
zapewnia mi to, lecz
moja dusza codziennie prosi tak:
Ogrzej mnie
wierszyku pełen cudowności,
wspólniku mojej bezsenności
ogrzej, ogrzej mnie!
Rozżarz mnie
niedokończona zdań wymiano,
cudowna kłótnio, w pół urwana
rozżarz, rozżarz mnie!
Ach, życie rozpal ogrzej duszę mą, bo skona,
do stu, do dwustu, do tysiąca, do miliona,
wsłuchaj się w duszy mojej prośby natarczywe:
Chcę mieć gorączkę! Give me fever!
Rozpal mnie
blada kuzynko Melpomeno,
jedną zagraną dobrze sceną,
rozpal, rozpal mnie.
Ogrzej mnie,
świecie utkany z głupich marzeń,
akordeonie w nocnym barze,
ogrzej, ogrzej mnie.
A świat na to odpowiada:
normalny duszy stan,
to nie musi być stan podgorączkowy,
pana trzeba przebadać,
przedsięwziąć jakiś plan
by te bzdurne problemy raz mieć z głowy!
Kombinują, badają
czy pies to, czy to bies
a mej duszy radości ciągle brak,
po staremu nadaje uparte SOS
po staremu codziennie błaga tak:
Ogrzej mnie
zażarta na ten świat niezgodo,
z którą rozstałem się tak młodo
powróć, ogrzej mnie!
Rozżarz mnie
chwilo szaleństwa i radości
mej tożsamości, niezmienności
dowiedź - rozżarz mnie!
Mój świecie rozpal duszę moją aż do końca,
mój świecie zamień duszę mą w cząsteczkę słońca,
niech świeci w mroku, niech rozjaśnia dni parszywe
chcę mieć gorączkę! Give me fever!
Rozpal mnie,
słonecznikowa kresko krzywa,
złota Van Gogha perspektywo
rozpal, rozpal mnie.
Ogrzej mnie
miłości, której nie znam jeszcze
z wiosennych bzów liliowych deszczem
przyjdź i ogrzej mnie!
Wojciech Młynarski "Ogrzej mnie"
Do południa sprzątanie. Dużo sprzątania. Potem obiad, długa kąpiel.
Kawa. Zmielona samodzielnie (ależ mnie to mielenie uspokaja). Mogłabym tak kupować kawę i kupować tylko po to żeby móc ją mielić w ręcznym młynku i wdychać jej piękny aromat.
Teraz herbata i szykowanie się na wyjście. Ponownie idziemy kolędować. Synek szczęśliwy (będzie mógł śpiewać i grać na instrumentach).
A co u mnie?
Dzień, czy noc, czy to skwar czy
też mróz, jednaka treść
nieodmiennie rozbrzmiewa w mej piosence:
memu ciału wystarczy
trzydzieści sześć i sześć,
mojej duszy potrzeba znacznie więcej.
Memu ciału wystarczy
coś wypić i coś zjeść,
trochę pospać na boku, czy na wznak
i nasz cud gospodarczy
zapewnia mi to, lecz
moja dusza codziennie prosi tak:
Ogrzej mnie
wierszyku pełen cudowności,
wspólniku mojej bezsenności
ogrzej, ogrzej mnie!
Rozżarz mnie
niedokończona zdań wymiano,
cudowna kłótnio, w pół urwana
rozżarz, rozżarz mnie!
Ach, życie rozpal ogrzej duszę mą, bo skona,
do stu, do dwustu, do tysiąca, do miliona,
wsłuchaj się w duszy mojej prośby natarczywe:
Chcę mieć gorączkę! Give me fever!
Rozpal mnie
blada kuzynko Melpomeno,
jedną zagraną dobrze sceną,
rozpal, rozpal mnie.
Ogrzej mnie,
świecie utkany z głupich marzeń,
akordeonie w nocnym barze,
ogrzej, ogrzej mnie.
A świat na to odpowiada:
normalny duszy stan,
to nie musi być stan podgorączkowy,
pana trzeba przebadać,
przedsięwziąć jakiś plan
by te bzdurne problemy raz mieć z głowy!
Kombinują, badają
czy pies to, czy to bies
a mej duszy radości ciągle brak,
po staremu nadaje uparte SOS
po staremu codziennie błaga tak:
Ogrzej mnie
zażarta na ten świat niezgodo,
z którą rozstałem się tak młodo
powróć, ogrzej mnie!
Rozżarz mnie
chwilo szaleństwa i radości
mej tożsamości, niezmienności
dowiedź - rozżarz mnie!
Mój świecie rozpal duszę moją aż do końca,
mój świecie zamień duszę mą w cząsteczkę słońca,
niech świeci w mroku, niech rozjaśnia dni parszywe
chcę mieć gorączkę! Give me fever!
Rozpal mnie,
słonecznikowa kresko krzywa,
złota Van Gogha perspektywo
rozpal, rozpal mnie.
Ogrzej mnie
miłości, której nie znam jeszcze
z wiosennych bzów liliowych deszczem
przyjdź i ogrzej mnie!
Wojciech Młynarski "Ogrzej mnie"
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Piękny dzień
Myślę nieraz, że jedyną rzeczą zdolną pogodzić człowieka z tym światem jest piękno, które od czasu do czasu udaje się zeń wykrzesać ludziom wybranym: obrazy, muzyka, książki, samo życie tych ludzi, Ale najbogatsze w piękno jest życie pięknie przeżyte. Ono jest największym arcydziełem sztuki.
W. Somerset Maugham „Malowany welon”
Dzisiaj był pierwszy dzień od dawna kiedy nie musiałam/nie myślałam dużo o śmierci, pogrzebach, trudach życia. Było po prostu dobrze, pięknie i z przygodami.
Dzień jak z bajki. W zeszłym roku był jeden taki i w tym już jeden za mną. Wspomnienia będą piękne chociaż bardzo ciężko wrócić do smutnej szarej, mrocznej, pogrzebowej rzeczywistości.
W. Somerset Maugham „Malowany welon”
Dzisiaj był pierwszy dzień od dawna kiedy nie musiałam/nie myślałam dużo o śmierci, pogrzebach, trudach życia. Było po prostu dobrze, pięknie i z przygodami.
Dzień jak z bajki. W zeszłym roku był jeden taki i w tym już jeden za mną. Wspomnienia będą piękne chociaż bardzo ciężko wrócić do smutnej szarej, mrocznej, pogrzebowej rzeczywistości.
niedziela, 20 stycznia 2013
Wielkie korporacje
Myślałam wiele o pracy w wielkich korporacjach. Gdzie nie jesteśmy ludźmi, jednostkami tylko malutkimi trybikami w wielkiej maszynie.
Przychodzi mi do głowy piosenka pisana w innych czasach, w innej epoce...
Przychodzi mi do głowy piosenka pisana w innych czasach, w innej epoce...
sobota, 19 stycznia 2013
Świcić światłem odbitym
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
Nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
Hymn o miłości. Pierwszy list do Koryntian św. Pawła z Tarsu
Dwa pytania o miłość w ciągu jednego dnia. Czy istnieją takie przypadki?
Wiara, nadzieja i miłość a z nich właśnie miłość uznana jest za najważniejszą!
Tak łatwo trywializować, mówić puste słowa o miłości, a tak ciężko tak naprawdę nazwać to co się czuje! Tak trudno czasami wyrazić słowami uczucia.
Zazdroszczę ludziom którzy to potrafią robić. Którzy umieją przelać na papier, płótno, muzykę swoje uczucia. Którzy świecą światłem słońca, jak to wczoraj Pan określił, Panie Waldemarze.
Niektórzy tak jak ja świecą jedynie światłem odbitym. Bez słońca, które je ogrzewa i opromienia, umierają.
Z drugiej strony jak smutny byłby jednak świat, jak dużo straciłby uroku i romantyzmu gdyby nie było światła księżyca i istniałyby jedynie pochmurne, ciemne noce?
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
Nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
Hymn o miłości. Pierwszy list do Koryntian św. Pawła z Tarsu
Dwa pytania o miłość w ciągu jednego dnia. Czy istnieją takie przypadki?
Wiara, nadzieja i miłość a z nich właśnie miłość uznana jest za najważniejszą!
Tak łatwo trywializować, mówić puste słowa o miłości, a tak ciężko tak naprawdę nazwać to co się czuje! Tak trudno czasami wyrazić słowami uczucia.
Zazdroszczę ludziom którzy to potrafią robić. Którzy umieją przelać na papier, płótno, muzykę swoje uczucia. Którzy świecą światłem słońca, jak to wczoraj Pan określił, Panie Waldemarze.
Niektórzy tak jak ja świecą jedynie światłem odbitym. Bez słońca, które je ogrzewa i opromienia, umierają.
Z drugiej strony jak smutny byłby jednak świat, jak dużo straciłby uroku i romantyzmu gdyby nie było światła księżyca i istniałyby jedynie pochmurne, ciemne noce?
środa, 16 stycznia 2013
I must not fear
Strach zabija umysł.
Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Pozwolę aby zalał mnie i przelał się przeze mnie,
a kiedy odpłynie, odwrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę.
Tam gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic.
Zostanę tylko ja.
I must not fear.
Fear is the mind-killer.
Fear is the little-death that brings total obliteration.
I will face my fear.
I will permit it to pass over me and through me.
And when it has gone past I will turn the inner eye to see its path.
Where the fear has gone there will be nothing.
Only I will remain.
Frank Herbert "Diuna"
Często myślę o tym fragmencie z "Diuny". I must not fear. Fear is the mind-killer. Gdyby to było tak proste jak w książce... Powtarzać to jak mantrę i bez lęku iść do przodu. Pokonywać kolejne przeciwności losu. Iść przed siebie z dumą i godnością. Nie bać się.
"Diuna", a właściwie wszystkie jej części napisane przez Herberta przeczytałam jednym tchem. Pierwszą część nawet w wersji polskiej a potem angielskiej. Lubię tą książkę. To jak w świecie przez nią stworzonym można kontrolować ciało i umysł. Jak bardzo zawikłany i skomplikowany jest świat wiary i polityki. Jak często te dwie rzeczy idą ze sobą w parze. Są nierozłączne. Jak często nawet znając swoje przeznaczenie nie możemy go zmienić. Nawet znając przyszłość nie mamy na nią wpływu. Musimy podążać za własnym przeznaczeniem, losem zapisanym nam w gwiazdach, czy raczej w piaskach Arrakis.
Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Pozwolę aby zalał mnie i przelał się przeze mnie,
a kiedy odpłynie, odwrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę.
Tam gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic.
Zostanę tylko ja.
I must not fear.
Fear is the mind-killer.
Fear is the little-death that brings total obliteration.
I will face my fear.
I will permit it to pass over me and through me.
And when it has gone past I will turn the inner eye to see its path.
Where the fear has gone there will be nothing.
Only I will remain.
Frank Herbert "Diuna"
Często myślę o tym fragmencie z "Diuny". I must not fear. Fear is the mind-killer. Gdyby to było tak proste jak w książce... Powtarzać to jak mantrę i bez lęku iść do przodu. Pokonywać kolejne przeciwności losu. Iść przed siebie z dumą i godnością. Nie bać się.
"Diuna", a właściwie wszystkie jej części napisane przez Herberta przeczytałam jednym tchem. Pierwszą część nawet w wersji polskiej a potem angielskiej. Lubię tą książkę. To jak w świecie przez nią stworzonym można kontrolować ciało i umysł. Jak bardzo zawikłany i skomplikowany jest świat wiary i polityki. Jak często te dwie rzeczy idą ze sobą w parze. Są nierozłączne. Jak często nawet znając swoje przeznaczenie nie możemy go zmienić. Nawet znając przyszłość nie mamy na nią wpływu. Musimy podążać za własnym przeznaczeniem, losem zapisanym nam w gwiazdach, czy raczej w piaskach Arrakis.
poniedziałek, 14 stycznia 2013
Życia modele
Dwa są życia modele,
dwa życia sposoby.
Jeden - życie spokojne,
drugi - życie w pośpiechu.
Dwa są życia modele,
Dwa życia sposoby.
Jeden - całkiem zgodliwy,
Drugi - całkiem na przekór.
Dwa są życia modele,
dwa życia sposoby.
Jeden - tylko do płaczu,
Drugi - tylko do śmiechu.
Dwa są życia modele,
Dwa życia sposoby.
Jeden - ważny od dzisiaj,
drugi - ważny od wieków.
Przepisywanie przez przeżywanie,
zapisywanie własnych zużyć,
żyć - należyte spamiętywanie,
nie żyć - to nużyć.
Nie żyć - to nie mieć nic, by powiedzieć.
Nie żyć - to nie mieć po co umierać,
by móc to potem
albo zostawiać,
albo zabierać.
Dwa są życia modele,
dwa życia sposoby.
Jeden - życie spokojne,
drugi - życie w pośpiechu.
Dwa są życia modele,
dwa życia sposoby.
Jeden - ważny od dzisiaj,
drugi - ważny od wieków
Michał Zabłocki
Dostałam ostatnio pytanie. Skąd nazwa bloga? I trochę nie wiedziałam co na to odpisać. Bo skąd nazwa bloga? Miałam kilka pomysłów ale albo nie pasowały albo po prostu były zajęte. Myślę, że najlepsza odpowiedzią będzie taka, że zainspirowała mnie piosenka Grzesia Turnaua. To nie jest cała prawda, tylko jej część. Ale to nie ma chyba większego znaczenia?! Uznajmy ją za półprawdę lub prawdę. W zależności co komu bardziej pasuje.
dwa życia sposoby.
Jeden - życie spokojne,
drugi - życie w pośpiechu.
Dwa są życia modele,
Dwa życia sposoby.
Jeden - całkiem zgodliwy,
Drugi - całkiem na przekór.
Dwa są życia modele,
dwa życia sposoby.
Jeden - tylko do płaczu,
Drugi - tylko do śmiechu.
Dwa są życia modele,
Dwa życia sposoby.
Jeden - ważny od dzisiaj,
drugi - ważny od wieków.
Przepisywanie przez przeżywanie,
zapisywanie własnych zużyć,
żyć - należyte spamiętywanie,
nie żyć - to nużyć.
Nie żyć - to nie mieć nic, by powiedzieć.
Nie żyć - to nie mieć po co umierać,
by móc to potem
albo zostawiać,
albo zabierać.
Dwa są życia modele,
dwa życia sposoby.
Jeden - życie spokojne,
drugi - życie w pośpiechu.
Dwa są życia modele,
dwa życia sposoby.
Jeden - ważny od dzisiaj,
drugi - ważny od wieków
Michał Zabłocki
Dostałam ostatnio pytanie. Skąd nazwa bloga? I trochę nie wiedziałam co na to odpisać. Bo skąd nazwa bloga? Miałam kilka pomysłów ale albo nie pasowały albo po prostu były zajęte. Myślę, że najlepsza odpowiedzią będzie taka, że zainspirowała mnie piosenka Grzesia Turnaua. To nie jest cała prawda, tylko jej część. Ale to nie ma chyba większego znaczenia?! Uznajmy ją za półprawdę lub prawdę. W zależności co komu bardziej pasuje.
niedziela, 13 stycznia 2013
Bagietki ze szpinakiem
Składniki:
Szpinak rozmrażamy. Dodajemy czosnek, przyprawy (wg uznania)
Miękkie masło mieszamy z wyciśniętym czosnkiem i ziołami (np. prowansalskimi, bazylią, pietruszką, koperkiem, bruschettą).
Masłem smarujemy pokrojone bagietki. Na górę nakładamy szpinak, pokrojone suszone pomidory, salami i posypujemy startym żółtym serem.
Pieczemy w piekarniku aż do rozpuszczenia sera. Od razu podajemy.
- bagietki,
- masło,
- czosnek,
- suszone pomidory,
- żółty ser,
- zioła,
- salami,
- szpinak (może być mrożony)
Szpinak rozmrażamy. Dodajemy czosnek, przyprawy (wg uznania)
Miękkie masło mieszamy z wyciśniętym czosnkiem i ziołami (np. prowansalskimi, bazylią, pietruszką, koperkiem, bruschettą).
Masłem smarujemy pokrojone bagietki. Na górę nakładamy szpinak, pokrojone suszone pomidory, salami i posypujemy startym żółtym serem.
Pieczemy w piekarniku aż do rozpuszczenia sera. Od razu podajemy.
sobota, 12 stycznia 2013
Dwoistość natury ludzkiej
W samym środku mechanizmu zwanego człowiekiem znajduje się potężna wola życia. Jest to mechanizm tak delikatny i wrażliwy, że jakieś przykre zdarzenie w dzieciństwie może zrodzić pragnienie całkowicie przeciwstawne woli życia – pragnienie śmierci. Obie te tendencje istnieją spokojnie obok siebie i człowiek żyje nieświadom ich zupełnie. Dopiero gwałtowny kryzys ujawnia ich obecność, a zarazem fatalną dwoistość natury ludzkiej. I oto człowiek, zanim będzie w stanie przeciwstawić się wrogom zewnętrznym, musi najpierw stoczyć zaciętą walkę z samym sobą.
Brian W. Aldiss „Non stop”
Czy nie jest właśnie tak, że sami jesteśmy swoimi największymi wrogami? Że sami zagrażamy sobie najbardziej? Nikt nie potrafi tak bardzo nas dobić jak sami sobie potrafimy 'dokopać'. Zawsze wiemy gdzie uderzyć, żeby bolało.
Tak ławo stracić wolę życia. A przecież powinna być w nas umieszczona przez Istotę Wyższą, przez Boga na początku i istnieć w nas. Wola życia....
Czy jak jej nie mamy to znaczy, że jesteśmy 'niedorobieni', za wrażliwi, zbyt delikatni? Czy może po prostu zbyt słabi i nieporadni?
Dlaczego niektórzy czepiają się życia wszystkimi siłami a inni odbierają je sobie tak młodo?
Brian W. Aldiss „Non stop”
Czy nie jest właśnie tak, że sami jesteśmy swoimi największymi wrogami? Że sami zagrażamy sobie najbardziej? Nikt nie potrafi tak bardzo nas dobić jak sami sobie potrafimy 'dokopać'. Zawsze wiemy gdzie uderzyć, żeby bolało.
Tak ławo stracić wolę życia. A przecież powinna być w nas umieszczona przez Istotę Wyższą, przez Boga na początku i istnieć w nas. Wola życia....
Czy jak jej nie mamy to znaczy, że jesteśmy 'niedorobieni', za wrażliwi, zbyt delikatni? Czy może po prostu zbyt słabi i nieporadni?
Dlaczego niektórzy czepiają się życia wszystkimi siłami a inni odbierają je sobie tak młodo?
Erika Leonard "Pięćdziesiąt twarzy Greya"
Mam pewien problem. Od kilku dni zastanawiam się czy napisać coś na temat tej książki, czy też lepiej dać sobie spokój i nie wywoływać burzy w przysłowiowej szklance wody
Zacznę może od tego, że nie czytałam żadnej recenzji "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Słyszałam tylko, że jest bardzo, bardzo popularna. Ale kto chociaż troszeczkę interesuje się światem wydawniczym i chociaż raz na czas cokolwiek czyta (chociażby bilbordy) nie mógł o tej książce nie słyszeć.
Jakiś czas temu zapytałam w księgarni o opinię osób tam pracujących, czy warto tą książkę zakupić. Co usłyszałam? Że jeśli ktoś lubi zabawy sadomasochistyczne to na pewno książka dla niego. Nikt normalny ekscytować się tą książką nie może! Po takiej recenzji oczywiście książki nie kupiłam.
Z drugiej strony nie dawała mi spokoju. Bo jak wyrobić sobie własne zdanie na temat lektury, której się nie czytało? Książkę udało mi się więc pożyczyć i przeczytać (jestem w połowie drugiej części).
Od razu mnie wciągnęła. I to jest jej duży plus. Czyta się łato, przyjemnie i szybko. Od pierwszej chwili jednak miałam skojarzenia ze "Zmierzchem" Stephenie Meyer. Główni bohaterowie bardzo przypominają tych 'zmierzchowych'. On bardzo piękny, niezdobyty, bogaty. Ona nieporadna, niewierząca w siebie, swoje umiejętności i urodę.
Jedyną różnicę stanowią opisy seksu. Jednak prócz klapsów i wiązania krawatem nie widzę w niej niczego, co można by nazwać sadomasochizmem. Jest pokój przyjemności czy też bólu. Wspomniany i opisany, ale raczej przez głównych bohaterów nie używany.
Czytając drugą część i kolejny opis wspaniałego, 'waniliowego' seksu Christiana i Any zaczęłam ziewać i poszłam spać. NUDA.... Może potem książka bardziej się rozkręci?
A poza tym nie rozumiem po co głównym bohaterom służą klapsy i zabawki erotyczne, skoro dochodzą na samo słowo 'dojdź'? I to zawsze w tym samym momencie. Może starczyłaby zwykła rozmowa przez telefon skoro działają na siebie aż tak silnie erotycznie?
No i Ana, która jest 21-letnią dziewicą, nie ma żadnych zahamowań erotycznych, pytań i problemów. Pierwszy raz i wspaniały orgazm i to jeden za drugim. Czyżby to nie było zbyt cukierkowe?
Zacznę może od tego, że nie czytałam żadnej recenzji "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Słyszałam tylko, że jest bardzo, bardzo popularna. Ale kto chociaż troszeczkę interesuje się światem wydawniczym i chociaż raz na czas cokolwiek czyta (chociażby bilbordy) nie mógł o tej książce nie słyszeć.
Jakiś czas temu zapytałam w księgarni o opinię osób tam pracujących, czy warto tą książkę zakupić. Co usłyszałam? Że jeśli ktoś lubi zabawy sadomasochistyczne to na pewno książka dla niego. Nikt normalny ekscytować się tą książką nie może! Po takiej recenzji oczywiście książki nie kupiłam.
Z drugiej strony nie dawała mi spokoju. Bo jak wyrobić sobie własne zdanie na temat lektury, której się nie czytało? Książkę udało mi się więc pożyczyć i przeczytać (jestem w połowie drugiej części).
Od razu mnie wciągnęła. I to jest jej duży plus. Czyta się łato, przyjemnie i szybko. Od pierwszej chwili jednak miałam skojarzenia ze "Zmierzchem" Stephenie Meyer. Główni bohaterowie bardzo przypominają tych 'zmierzchowych'. On bardzo piękny, niezdobyty, bogaty. Ona nieporadna, niewierząca w siebie, swoje umiejętności i urodę.
Jedyną różnicę stanowią opisy seksu. Jednak prócz klapsów i wiązania krawatem nie widzę w niej niczego, co można by nazwać sadomasochizmem. Jest pokój przyjemności czy też bólu. Wspomniany i opisany, ale raczej przez głównych bohaterów nie używany.
Czytając drugą część i kolejny opis wspaniałego, 'waniliowego' seksu Christiana i Any zaczęłam ziewać i poszłam spać. NUDA.... Może potem książka bardziej się rozkręci?
A poza tym nie rozumiem po co głównym bohaterom służą klapsy i zabawki erotyczne, skoro dochodzą na samo słowo 'dojdź'? I to zawsze w tym samym momencie. Może starczyłaby zwykła rozmowa przez telefon skoro działają na siebie aż tak silnie erotycznie?
No i Ana, która jest 21-letnią dziewicą, nie ma żadnych zahamowań erotycznych, pytań i problemów. Pierwszy raz i wspaniały orgazm i to jeden za drugim. Czyżby to nie było zbyt cukierkowe?
wtorek, 1 stycznia 2013
Z nowym rokiem
Nowy rok, nowe wyzwania. Miałam nadzieję, że rok 2012 okażę się lepszy od 2011. Nie okazał się.
Podobno jest tak, że nigdy nie jest aż tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Oby tak nie okazało się w roku 2013.
Ale w końcu ta czarna seria musi się skończyć. Działy się też przecież i dobre rzeczy. Dowiedziałam się, że są wokół mnie ludzie życzliwi, na których zawsze mogę liczyć
To był też rok podsumowań i wchodzenia w głąb siebie. Rok bardzo trudny ale ważny.
Podobno jest tak, że nigdy nie jest aż tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Oby tak nie okazało się w roku 2013.
Ale w końcu ta czarna seria musi się skończyć. Działy się też przecież i dobre rzeczy. Dowiedziałam się, że są wokół mnie ludzie życzliwi, na których zawsze mogę liczyć
To był też rok podsumowań i wchodzenia w głąb siebie. Rok bardzo trudny ale ważny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)