Mija kolejny tydzień. Kolejny w którym z pośpiechu i nerwów nie wiem nawet jak się nazywam. (Może ktoś przypomni?)
Presja ogromna, brak czasu wciąż doskwiera i nerwy...
Na razie jestem zdeterminowana. Dam radę. Podołam. Wierzę, że będzie lepiej.
Już nawet wyszedł 3 krokus w moim mini ogródku. Wiosna idzie a z wiosną zmiany. Oby na lepsze. Wszystko zaraz zacznie budzić się do życia. Czas się przestawić na czas letni i zacząć normalnie żyć.
Tylko co znaczy normalnie?
Brakuje mi czasu na poczytanie książki czy na patrzenie w sufit bez stresu. Powracam znowu do czasu gdzie właśnie na nic nie ma czasu. I trudno mi się z tym bieganiem pogodzić.
Biegnę a życie przemija.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz