W czwartek postanowiłam zrobić pierogi. Po raz pierwszy samodzielnie (wcześniej robiłam raz z koleżanką). Do sprawy podeszłam ambitnie. Od razu zabrałam się za ruskie (moje ulubione) i z mięsem (ulubione męża). Wyszły bardzo smaczne. Ale po kilku godzinach spędzonych w kuchni miałam dość robienia na kilka miesięcy.
To postanowienie utrzymało się aż do... dzisiaj. Idąc z synkiem i z mężem na Kleparz pomyślałam o przepysznych pierogach z borówkami które robi moja babcia. I postanowiłam spróbować... Pierogi wyszły znakomicie. Szczególnie, że podałam je z bitą śmietaną, do której ubijania dodałam borówki.
Wpierw w domu było słychać narzekania że 30-40 pierogów dla naszej trójki to za dużo na obiad. Ale po skosztowaniu okazało się, że szybko zniknęły wszystkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz