czwartek, 31 lipca 2014

Nie ma się czego bać...

Wśród drzew schylonych o północy
wśród jasnych widuch złego mroku
coś się przemienia w naszej mocy
ktoś się porusza z naszym krokiem
kiedy tak idziesz w szumnej szacie
a wiatr ją targa i rozwiewa
nie bój się , ty nie idziesz sama
chodzą wraz z tobą wszystkie drzewa
ziemia jak echo minionych dni
grające w borze
a nasze cienie wśród martwych dni
wieszają zorze
dziwnie się srebrzysz aniele mój
w tęczowym piórze
nade mną góry wieżyce miast
nade mną
błękitne szerokie okna
i jasne smugi od lamp
i twoja postać , jasna postać
taką cię znam
taką cię znam

Miła moja już póżno
chylą się żółte mlecze
w doliny napływa gór cień
cichy odwieczerz
już póżno , już póżno
miła moja , trudno z miłośc się podnieść
a jeszcze ciężej od złych nowin
gdy patrzą a nas w ciemnym nowiu
chłodniej , chłodniej , boisz się

Nie ma się czego bać
nie ma się czego bać
to tylko księżyc idzie
srebrnych w chusty braci
i tylko cicha trawa
trawa wśród kamieni
wiesz , ludzie , ludzie są dziećmi dużymi
błękitne szerokie okna
i jasne smugi od lamp
i twoja postać , jasna postać
taką cię znam
taką cię znam

sł. J.Czechowicz, T. Miciński

To chyba moja ulubiona piosenka Marka Grechuty. Mniej znana od innych, ale piękna. Dla mnie dobra na złe chwile. Lubię ją i w wykonaniu Grechuty i w wykonaniu Grzesia Turnaua



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz