Dzisiaj powrót zimy. Poprószyło chwilę śniegiem, jest pochmurno i
sennie. Od rana palę świeczkę dla poprawy nastroju i chociażby małej
namiastki słonecznego ciepła.
Moi mężczyźni wyszli na sanki a ja niczym typowa mamuśka i pani domu zostałam. Moje wrodzone wieczne dziecko ciągnie za nimi, a moje poczucie obowiązku i mąż mówią - zostać i gotuj! Będziemy głodni i zmarznięci jak wrócimy.
Więc zostałam. Zrobiłam sobie kawę (orzechową - przywiezioną osobiście przez Śliwcię prosto z USA), pozwoliłam sobie na zjedzenie jednego Michałka i zbieram przepisy. Dzisiaj testuje przepis na kociołek z soczewicy. Jak zwykle mam zamiar przepis trochę udoskonalić.
Trzymajcie kciuki za efekt i życzcie powodzenia!